Kajaki 2017

Synchronizujmy zegarki

Nowe Miasto – Wielka Woda

Spływ zaplanowany na wrzesień PILICĄ kazał na siebie długo czekać. Niecierpliwość i widoczna perspektywa spotkania kazały zacząć naszą przygodę już w czwartek wczesnym południem.

21.09.2017 ( czwartek)

Obiad, a także mecz piłki nożnej na początek. Ech, nie ma lekko.

Warunki pogodowe nie rozpieszczały nas zbytnio, padał lekki deszczyk, a stan boiska pozostawiał wiele do życzenia. Nic jednak nie powstrzyma prawdziwych twardzieli. Kości trzeszczały, walka bark w bark i walka na całego, nikt nie odstawiał nogi. Wynik oczywiście nie ma znaczenia, warto odnotować tylko, że wygrali lepsi tzn. lepiej przystosowani do warunków pogodowych.
Planując już rewanż, ruszyliśmy pod prysznice. Wieczorem ognisko, oczywiście lało niemiłosiernie, wszyscy zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądało nasze jutrzejsze płynięcie, a raczej spływanie. I tu ukuło się proste powiedzenie, które wlewało nadzieję w nasze serca – PRZECIERA SIĘ (bardziej chodziło o widoczną łunę nad Warszawą), ale jak mówi przysłowie ” nadzieja umiera ostatnia „.
Wieczór upływał przy pięknej muzyce w wykonaniu Jarka G. Wszyscy mówili naraz, nic nie było słychać, a jednym z tematów, który był poruszany dotyczył (jakże bliski sercu nas wszystkich): WYŻSZOŚCI BORÓWKI NAD JAGODĄ . Dylemat nie został rozstrzygnięty, ale wzbudził wiele emocji zważywszy, że Jagoda była świeższa. Ognisko sobie, my sobie, a rzęsisty deszcz sobie, połączenie kompletne. Całkiem już nocą odezwała się w nas dusza szulerska, a w części krupierska, która to prześladowała nas do końca wyjazdu. Ruszyliśmy do gier karcianych. I tak kolejny raz kolejny JAREK na naszych wyjazdach krzyczał nad ranem ” GDZIE JEST MOJE 10 TYSIĘCY „, uciszony spokojnym napomnieniem skarbnika czuwającego nad wszystkim  zakończyliśmy dzień pierwszy.

22.09.2017 (piątek)

Następnego ranka okazało się, że deszcz rzeczywiście wypadał się chyba w nocy i ku zadowoleniu wszystkich wyruszyliśmy na pierwszy etap naszego spływu. Według zapewnień naszego kierowcy 20 km ok 4 godzin spływu.
Poziom rzeki był dość wysoki, więc i nurt dość szybki, tak więc nie używając wioseł zczepieni „dla bezpieczeństwa ” oczywiście pokonaliśmy trasę dość szybko.

Po dopłynięciu prysznic, obiad i godzinka relaksu i zajęcia w podgrupach.


W przysłowiowym „międzyczasie” dotarł do nas Druh Rafał. Mobilizując Grupę w celu odbycia przeszkolenia z zakresu PIERWSZEJ POMOCY MEDYCZNEJ, wykonanej przez (wysoko wykwalifikowanych – vice- mistrzowie Polski) dwóch zaprzyjaźnionych Ratowników Medycznych.
Szkolenie trwało ok 3 godzin i zawierało bardzo bogaty program …………………….… niestety szkolenia oddechowe i z zakresu przywracania pracy serca prowadzone było tylko na manekinach bez możliwości sprawdzenia na materiale żywym, więc trudno miarodajnie ocenić jego przydatność w rzeczywistości.

Prawdopodobnie braki te wynikały ze zbyt niskiego budżetu zaplanowanego przez nas na to cel.
Pocieszający jest jednak fakt, że zajęcia takie powinny być powtarzane dość często więc pomyślimy o tym w następnej ich edycji.

23.09.2017 (sobota)

Dzień trzeci zaczął się śniadaniem i wyprowadzką do Łejkówki, woda z cytryną i na kajaki. Do pokonania mieliśmy już tylko 25 kilometrów, ale deszcz znowu o sobie przypomniał. Na nasze szczęście wkrótce przestało padać i znów można było napawać się ciszą. Tu można by napisać osobny rozdział na temat CISZY . O głębokiej ciszy, o tym jak osiągnąć ciszę , jak trzymać język za zębami, jak pozostać w bezruchu, jak zachować święty spokój, ale po co ? Cisza była nam absolutnie obca, a barka, a w zasadzie barek ( kajak Piotrka ) spisywała się znakomicie. Zawsze pod ręką , zawsze pomocna pilnowaliśmy jej jak oka w głowie.
Dystans drugiego etapu wydawał się podobny więc wszyscy myśleli, że równie łatwo i bezproblemowo pokonamy go jak dzień wcześniej. Niestety przeciwny wiatr zrobił swoje i tego dnia solidnie powiosłowaliśmy. Zaplanowany wcześniej Paintball niestety wypadł z programu.
Już po powrocie, postanowiliśmy skorzystać z szerokiego zakresu zabiegów zdrowotnych oferowanego przez nasz ośrodek.
SPA – SANITAS PER AQUA – masaże, grota solna, sauny mokre, suche, jacuzzi, wszystko było nasze. Relaks pełną gębą ale po takim dniu tego nam, trzeba było. Zaraz potem wykwintna kolacja  – ZUPA ORIENTALNA doskonała. Tego magicznego wieczora już po kolacji Jarek cudownie grał na gitarze, przyśpiewki w wykonaniu Rafała i Roberta G. jednorazowe, animacje Tomka niepowtarzalne. Śmiechom nie było końca. Stół długi, kupa ludzi wyglądało to prawie jak wieczór kawalerski. Dzień zakończyliśmy grą karcianą.

24.09.2017 (niedziela)

Niedziela dzień powrotów, śniadanie, wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi i znów nieugięty duch Przema rzuca hasło „PANOWIE GRAMY REWANŻ W NOGĘ”. A już mieliśmy się rozstawać, a tu nic z tego. Boisko namoczone, a oprócz Przema, nikt nie miał korków, wyglądało to naprawdę zabawnie.
Wyjazd bardzo udany, co by nie mówić pogoda dopisała ( padało dokładnie wtedy kiedy powinno), wszyscy wróciliśmy cali i zdrowi .

Należy podkreślić, że do tego udanego wyjazdu walnie przyczynił się Przemo i Rafał tu wielkie podziękowania dla kolegów ale także i pozostałym należą się podziękowania za zaangażowanie i wolę walki.

PS.
O czym nie wspomniałem w opisie :
1. o wyjedzonych kaczkach w restauracji mimo ,że na własne oczy widzieliśmy ich całe stada
2. o nostalgicznym nastroju Roberta G. i muzyce Krzysztofa Komedy (Dziecko Rosemary)
3. o szerszeniach i heroicznej próbie zablokowania gniazda częścią własnego ciała przez Prezesa
4. o sposobie Michała BU rozróżniania rękawiczek lekarskich lewych od prawych i odwrotnie
5. o kuchennych rewolucjach i czerwonym fartuszku
6. o gotowości Jarka do przystąpienia do kolejnych sakramentów
7. o zakładzie i zobowiązaniu do zorganizowania spływu za dwa lata (synchronizacja zegarków)
8. o stringach w saunie
9. o tym jak umiejętność nabytą podczas szkolenia PIERWSZEJ POMOCY MEDYCZNEJ pomogła Przemkowi w wyciąganiu kolegów z łóżek.( JA CIĘ WYJMĘ)

Autor MB